Pewnego razu przyjęliśmy zastaw od Pana Grzegorza, samochód marki Opel Vectra kombi. Wartość rynkowa samochodu wynosiła wówczas ok 7 tysięcy ale Pan Grzegorz potrzebował tylko 1000zł więc autko zostało u nas za dość niską cenę.
Upłynał miesiąc oraz deklarowane przez nas 2 tygodnie, który to czas zawsze czekamy ponad termin zapisany w umowie a Pana Grzegorza nie ma. Później odezwał się iTelefonicznie prosił kilkakrotnie o przedłużenie terminu odbioru. Nie robiliśmy z tym najmniejszych problemów ponieważ różnica między kwotą pożyczki a wartością samochodu była dość znaczna czyli bezpiecznie mogliśmy poczekać aż Klient ułoży sobie swoje sprawy.
Po dwóch miesiącach Pan Grzegorz przestał jednak dzwonić a po czterech miesiącach miał wyłączony telefon. Miałem wyrzuty sumienia sprzedawać ten samochód, widywałem wcześniej kilkakrotnie Pana Grzegorza w Myślęcinku z rodziną i odniosłem wrażenie, że jest to bardzo przyzwoity człowiek, że musiała go spotkać jakaś nadzwyczajna sytuacja.
Jednak po ośmiu miesiącach bez kontaktu z Panem Grzegorzem postanowiłem jednak przygotować auto do sprzedaży. Po wyczyszczeniu samochodu i doprowadzeniu do stanu używalności Pan Grzegorz pojawił się niespodziewanie w naszym Lombardzie. Ledwie go poznałem. Okazało się że jest budowlańcem i spadł z rusztowania podczas jednej z robót. Spędził w szpitalu kilka miesięcy, telefon mu wyłączyli, generalnie był zdruzgotany. Był pokrzywiony i ledwie chodził. Poprosił mnie o samochód ale nie dysponował taką gotówką na jaką się umówiliśmy i Pan Grzegorz odebrał samochód z symbolicznymi odsetkami po 9 miesiącach.
Od tamtej pory go nie widziałem, nie wiem jak potoczyły się jego losy ale tamtego dnia ze łzami w oczach mi dziękował za odzyskanie samochodu.